Pierwszy wpis z rankingiem książek Usborne dla dzieci („Książki Usborne – które warto mieć?”) jest na moim blogu jednym z najbardziej poczytnych artykułów. Przez ten czas do naszego domu zawitały kolejne pozycje wspierające naszą dwujęzyczność, więc kontynuacja cyklu wydała się nieunikniona.
Nasze dzieci dorastają i potrafią się skupić już na dłuższych tekstach. Ich znajomość angielskiego jest coraz lepsza, a zasób leksykalny rośnie. Chcemy poszerzać ich wiedzę o świecie i bazę słownictwa także w języku mniejszościowym. Książki po angielsku zawsze stanowią nieocenioną pomoc dla wszystkich rodziców, którzy chcą nauczyć swoje dziecko języka i wiedzą, że angielski w przedszkolu to zdecydowanie za mało. Wpis ten dedykuję wszystkim, którzy chcieliby zaopatrzyć domową biblioteczkę w nowe pozycje i chętnie zapoznają się z recenzjami książek, które sprawdziły się w naszym domu.
Czytać o rzeczywistości czy fikcji?
Niniejszy wpis chciałabym podzielić na dwie części z zupełnie innej… bajki. U swojego dziecka wraz z wiekiem zauważyłam równoczesne zwiększenie zainteresowania światem nauki, jak i światem fantazji. Do tej pory raczej unikaliśmy wprowadzania elementów fantastycznych, nie widząc w tym większego celu w przypadku malucha, który dopiero poznaje świat realny. W tym momencie jednak mój mały czytelnik już od dłuższego czasu pokazuje, że doskonale rozróżnia, co jest realne, a co nie. Ze względu na coraz większą niezależność mój synek styka się na swojej drodze z różnych stron z fikcyjnymi postaciami, które wzbudzają jego zaciekawienie. Postanowiłam, że podążymy za tą fascynacją światem tradycyjnych baśni i dokupimy do naszej biblioteczki ich anglojęzyczne wersje. Równocześnie tak jak już wspomniałam, potrzeba coraz lepszego zrozumienia otaczającego nas świata jest w mym dziecku również bardzo silna. Sławna już faza na pytania „a dlaczego” rozpoczęła się już dawno, ale końca jej wcale nie widać (co mnie bardzo cieszy). I oczywiście ten głód wiedzy staramy się karmić wartościowymi książkami także w naszym drugim języku. Skoro wiecie już, dlaczego akurat takie pozycje pojawiły się na naszych półkach, czas na recenzje!
Fairy tales, czyli czytamy baśniowe książki Usborne
Zaczynam od ulubionej aktualnie pozycji mojego prawie czterolatka czyli „10 Ten-Minute Fairy Tales”. Pasuje nam ona pod kilkoma względami. Dużo historii w jednym tomie – to dla nas najwygodniejszy format już od dawna. Siadamy, czytamy, zamykamy, nie biegając co chwilę po nową książkę. Ma przepiękne ilustracje i dość długie teksty, co na naszym etapie jest ogromnym plusem (mam problem ze znalezieniem książek, które są dłuższe, a równocześnie nie za poważne). Ulubioną baśnią młodego czytelnika jest „Księżniczka na ziarnku grochu”, którą niezwykle trafnie interpretuje. To pokazuje mi, że czytanie baśni dzieciom oprócz zaznajamiania z kulturą i klasykami literatury naprawdę ma sens. Nauka odczytywania znaczeń metafor i symboli jest ważna, a sama fabuła opowiadań często służy jako dobry pretekst do rozmowy na temat dobra i zła. Równocześnie uważam, że wszystko trzeba zawsze dostosowywać do możliwości samego dziecka – niektóre opowiadania omijamy nawet bez czytania treści, bo obrazki są „too scary” (co też potrafi się zmienić w ciągu kilku tygodni). Sama również jeszcze cenzuruję pewne teksty, bo uważam, że akurat dla nas są zbyt drastyczne. Jak ze wszystkim – każdy rodzic zna swoje dziecko i podejmuje stosowne decyzje. Książkę znajdziesz tutaj lub tutaj.
Dla dzieci młodszych lub mniej zaawansowanych naprawdę piękną baśniową serią jest seria „Peep inside a Fairy Tale”. Tak jak w przypadku wszystkich pozycji z „Peep inside” w tytule, te książki to małe dzieła sztuki (inne z tej serii pokazywałam w tym wpisie). Są bogato ilustrowane, mają okienka i ażurowe elementy aktywizujące dzieci podczas czytania. Będą pięknym dodatkiem do każdej domowej biblioteczki, kształtując gust najmłodszych czytelników (a także fajnym pomysłem na prezent dla dzieci?). No czyż nie są piękne? Ja jestem szczerze zachwycona i żałuję, że nie możemy mieć ich wszystkich. Książki znajdziesz tutaj lub tutaj.
Wczesna edukacja, czyli edukacyjne książki Usborne
Jeśli stawiasz na zdobywanie wiedzy, to książki Usborne to zdecydowanie dobry kierunek. Prezentację książek edukacyjnych chciałabym rozpocząć od dość świeżych pozycji „Young beginners”. Będę się powtarzać, ale cóż zrobić: są naprawdę piękne, jak sami możecie zobaczyć na załączonych zdjęciach. Usborne naprawdę wyróżnia się, jeśli chodzi o jakość swoich produktów, chociaż ku mojemu zadowoleniu inne wydawnictwa pomału zaczynają równać w górę. Wszystkie informacje są tu zaprezentowane w przystępny sposób, język nie jest za skomplikowany, całość jest przejrzysta i estetyczna. Moim osobistym faworytem jest książka pt. „Woodland creatures”.
Kolejny poziom w tej serii to „Usborne Beginners”. Tutaj mamy do czynienia z kilkudziesięcioma (!) pozycjami na przeróżne tematy: od strażaków, przez Antarktydę po Azteków. Znajdziecie tu też pozycje np. w całości poświęcone osłom, mrówkom, pszczołom czy koniom, co stanowi doskonały prezent dla dziecka zafascynowanego jedną, wybraną tematyką. Książki te są po brzegi wypełnione szczegółowymi, sprawdzonymi informacjami oraz rzeczywistymi zdjęciami. Ze względu na mały format i miękkie kartki nie są też tak drogie jak wielkoformatowe książki. Przykładową pozycję znajdziesz tutaj.
Ostatnie dwie serie, które chciałabym Wam polecić, to „My very first…” i „My first…”. Na ten moment to moje ulubione książki edukacyjne. Lubię je za sztywne strony (nie trzeba drżeć za każdym razem, gdy dziecko postanawia poczytać je bez nadzoru) oraz za przyjazny czytelnikowi układ. Mnie czyta się je o wiele wygodniej niż serie z okienkami „Questions and Answers”, w których sama nieraz czuję się przytłoczona ilością treści. Pozycje te będą idealne na wprowadzanie do konkretnych tematów i zaciekawienie nowymi aspektami wiedzy. U nas zakup książki o kosmosie z tej serii – „My very first Space book” (kupisz tutaj lub tutaj) zapoczątkował „fazę na astronautów”. Z kolei książka „My first Body book” (kupisz tutaj lub tutaj) wzbudziła zainteresowanie organami wewnętrznymi człowieka (inne książki z tych dziedzin nie miały takiego efektu). Myślę, że duże znaczenie miał fakt, że nie przytłaczają nas one na dzień dobry swoją zawiłością i natłokiem informacji. A równocześnie zapewniają większość odpowiedzi na pytania ciekawskich maluchów.
Zwróćcie koniecznie uwagę na jedną z najnowszych pozycji pt. „My first Outdoor book”. Oprócz tego, że wygląda po prostu przecudnie, to stanowi małe kompendium wiedzy na temat otaczającej nas przyrody: zmieniające się pory roku, cykle życia zwierząt i roślin, rodzaje chmur, obserwacja ptaków. Bardzo spodobała nam się również strona ze śladami dzikich zwierząt.
Mam nadzieję, że to zestawienie ułatwi Wam podjęcie dobrych decyzji zakupowych i na Waszych półkach będą mogły zawitać nowe pozycje na długie jesienne wieczory. Jak już wiecie z poprzedniej części, w książki Usborne zaopatruję się u Oli z Ola’s Books. A jakie pozycje z tego wydawnictwa Wy polecacie?
Zamieszczone linki są linkami afiliacyjnymi. Otrzymam drobną prowizję od Waszego zakupu (lub samego kliknięcia w link), którą planuję przeznaczać na promocję dwujęzyczności zamierzonej w różnych mediach. Cena dla Was pozostaje bez zmian.
3 komentarze
Ja nie jestem super hiper fanką książek Usborne, bo jest po prostu tak dużo wydawnictw, które są fajniejsze, że zazwyczaj sięgam po inne. Ale te książki, które pokazałaś, a szczególnie „My First Outdoor Book”, to jakaś rewelacja 🙂 Chyba nie doceniałam tego co dostępne na wyciągnięcie ręki 🙂
Doskonale wiem, co masz na myśli;) Usborne może wydawać się czasem już taki hmm „oklepany”. Jednak faktem jest, że wydają naprawdę porządne, wartościowe pod względem edukacyjnym i językowym pozycje (o wysokiej jakości wykonania). Naprawdę warto wczytywać się w ich ofertę, bo istnieje duża szansa, że jednak znajdziemy coś dla siebie. To znaczy naszych dzieci. Miałam na myśli dzieci;)
Jestem wielką fanką Usborne 🙂 Moja córka ma bardzo dużo książek z tego wydawnictwa, ale mamy też trochę innych 🙂