Blog

Dwujęzyczność zamierzona – przydatne materiały i inne inwestycje

Wpis ten jest początkiem serii, w której pierwsze skrzypce grają finanse. Będzie pewnie nieco kontrowersyjnie dla niektórych, ale uczę się stawać w swojej prawdzie. Szanując równocześnie, że nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Akceptuję to.

Teza brzmi: mamy decyzyjność. Oczywiście w ramach swojej sytuacji życiowej. To na co wydajemy jest naszą decyzją. Nieraz osoby, które twierdzą, że „ich nie stać” wydają duże kwoty w zupełnie innych aspektach życia. Nie chodzi tu o ocenę, a stwierdzenie faktu. I poświęcenie czasu na zastanowienie się, czy twierdząc, że zależy nam na X, robimy wszystko, aby postawić na to X tu i teraz.

1. Książeczki to dla mnie podstawa podstaw. Moim zdaniem im więcej tym lepiej. W każdym języku. Uważam, że z każdej pozycji rodzic i dziecko jest w stanie wynieść nowe słownictwo, struktury i zwroty. Oczywiście nie jest to tania impreza i każdy będzie mieć tu inny górny limit wydatków. Przez pierwsze 3 lata życia mojego dziecka kupowałam je na tony, szukając równocześnie okazji do kupowania ich w jak najniższych cenach (patrz wpis na blogu „Gdzie kupuję książki obcojęzyczne”). Jestem przekonana, że sukces naszej dwujęzyczności leży w dużej mierze na tym wsparciu. W tamtym czasie zarabiałam bardzo mało, bo tłumacz freelancer, gdy nie pracuje to nie zarabia. A ja spędzałam większość czasu z maluchem. Wiedziałam jednak, że ważne jest działanie tu i teraz – gdy dziecko chłonie i jesteśmy razem. Później otwierają się też inne możliwości jak biblioteka (bo dziecko już nie chce czytać 100 razy tej samej pozycji i nie zjada książek). Książki te powoli odsprzedaję, ale nawet gdybym nie odzyskała z nich ani złotówki, to według mnie zysk leży w braku wieloletnich kursów językowych w przyszłości.

2. Nie chodzi mi tu o promocję swoich produktów. Moim przekonaniem jest, że rodzic w domu w trakcie pierwszych lat życia jest w stanie podarować dziecku lepszą znajomość języka niż jakiekolwiek zajęcia dodatkowe. Dlatego inwestycja w siebie to inwestycja w dziecko. Możesz odświeżyć gramę, przerabiając jakiś fajny nowoczesny podręcznik. Możesz wykupić aplikację do nauki słownictwa (w zdaniach!). Możesz zapisać się na konwersacje z native speakerem przez ZOOM. Ja przed założeniem działalności spisywałam sobie zwroty, co do których nie miałam pewności w małym notatniku. Tak bardzo chciałam dowiedzieć się, czy mówię OK, że zlecałam sprawdzenie moich zdań brytyjskim korektorom w Internecie. Będąc tłumaczką było to dla mnie naturalne rozwiązanie – wiedziałam, jak zlecać takie zadania i gdzie tych native speakerów szukać. Notatnik ten był bazą do powstania ebooków English for Mummies and Daddies. Dziś dalej się kształcę na różne sposoby m.in słuchając angielskich podcastów. Czasem ta inwestycja kosztuje 0zł, ale kosztuje czas (np. w zamian serialu na Netfliksie).

3. Niech właściciele szkół językowych i nauczyciele grupowi się na mnie nie obrażają. Wyższość lekcji 1:1 wydaje mi się logiczna – stąd tak duża popularność korepetycji, podczas których nauczyciel 1:1 tłumaczy dziecku zagadnienie, którego ciężko mu nauczyć się w grupie. Nie neguję zalet zajęć grupowych. Natomiast uważam, że pod kątem efektywności lekcje indywidualne wygrywają. To moja opinia, a inne osoby mogą się z nią nie zgodzić. Jeśli też czujecie, że wolelibyście, aby Wasze dziecko uczyło się w ten sposób, szukajcie rozwiązań (nie wymówek). Może być tak, że twierdzicie, że chodzi o koszty, a wydajecie na dodatkowy angielski w przedszkolu „bo wszystkie dzieci chodzą” zamiast zaoszczędzić te pieniądze na lekcje z nativem. Może być tak, że twierdzicie, że „u Was w okolicy nie ma takich nauczycieli” zamiast otworzyć się na możliwość lekcji online. Where there is a will there’s a way. A przynajmniej można spróbować. Może jakaś znajoma mama anglistka mogłaby pogadać po angielsku godzinę z Waszym dzieckiem w zamian za to, że Ty przejmiesz innego dnia jej dziecko na godzinę i podarujesz jej wolny czas?

Dopiszesz coś do mojej listy? Jak to wszystko widzisz?

English Speaking Mum
Wielbicielka i popularyzatorka idei dwujęzyczności zamierzonej w Polsce. Jeśli podobają Ci się tworzone przeze mnie treści, zapraszam Cię do obserwowania mojego konta na Facebooku oraz Instagramie oraz zapisu na newsletter poniżej. Udostępnianie przez Was moich wpisów umożliwi mi dotarcie do większego grona odbiorców i promowanie dwujęzyczności w naszym społeczeństwie.

Dodaj komentarz