Jesteśmy wielkimi fanami Pucia. Ta seria to według mnie must-have na półkach każdego malucha. Samej kilka lat temu bardzo zależało mi, aby znaleźć angielski odpowiednik Pucia – niestety bez skutku.
W mojej książce Niko odwiedza swojego małego kuzyna, który dopiero zaczyna się uczyć mówić. Stwarza to doskonałą okazję to przemycenia dużej liczby wyrazów dźwiękonaśladowczych, których rodzice bardzo często nie znają po angielsku! Z tej części dowiedzą się, jakie odgłosy wydają zwierzęta gospodarskie czy przedmioty codziennego użytku. Poznają też naturalne zwroty używane przez brytyjskich rodziców w stosunku do dzieci typu: “buzi, buzi”, “na rączki” “bam!” czy “hopsa!”.
Podobnie jak w Puciu zdania są krótkie i proste, a liczne onomatopeje umożliwiają dzieciom powtarzanie słów za czytającym rodzicem. Na końcu książki znajduje się wyszukiwanka, która dodatkowo aktywizuje małych czytelników do aktywnej zabawy z książeczką.
Ogromnym plusem tej serii jest darmowy audiobook dołączany do książki w pliku mp3 lub w formie kodu QR. Tekst odczytywany jest przez brytyjskiego lektora, przez co dzieci mają szansę osłuchać się z ładnym akcentem. Efekty dźwiękowe sprawiają, że słuchanie bajeczki raz za razem jest dla dzieci bardzo atrakcyjne.
Książki o Niko są kartonowe (odporne na korzystanie przez młodszych czytelników), a także w bardzo poręcznym, nie za małym, nie za dużym formacie (22x20cm). Jeśli książeczka po angielsku z wyrazami dźwiękonaśladowczymi wspierającymi rozwój mowy brzmi jak coś dla Was, to znajdziecie ją tutaj (i tylko tutaj).