Pytacie, to odpowiadam. W niniejszym wpisie opowiem więcej na temat tego, jak tworzenie kursu online wygląda od środka.
Czego potrzebujecie?
- – Zazwyczaj lekcji w wersji filmowej (najczęściej wybierany format)
- – Materiałów do kursów (u mnie PDF i MP3)
- – Platformy, z której będą korzystać kursanci
- – Hostingu materiałów wideo
- – Grafik (np. okładek lekcji, okładki kursu itd.)
Informacje techniczne
Ja wiecie (bądź też nie), w swoim kursie wyłamałam się ze schematu robienia kursów online ze swoją osobą w roli głównej. Filmy nie składają się z nagrań mojej osoby, a są to zmontowane slajdy z gotowymi zwrotami po angielsku/niemiecku/hiszpańsku zilustrowanymi scenkami zdjęciowymi. Zdjęcia mają za zadanie ułatwić zapamiętywanie wyrażeń i uatrakcyjnienie nauki. Mimo dużych kosztów bardzo ważne jest dla mnie, aby nagrania pochodziły od native speakerów. Wszystkie swoje filmy (i grafiki) stworzyłam w programie Canva. W razie potrzeby jakichkolwiek poprawek wspomagałam się darmowymi programami do obróbki filmów dostępnymi online. Było to moje pierwsze podejście do tworzenia filmów i nie okazało się bardzo trudne – jedynie czasochłonne.
Jeśli chodzi o platformę kursową zdecydowałam się wykupić pakiet w WP Idea. Aby uruchomić platformę, trzeba zapewnić dla niej serwer i postawić na nim WordPressa. Pracownicy obsługi WP Idea mogą zrobić to za Was. Na hosting materiałów wideo (czyli miejsce, gdzie filmy będą zapisywane) wybrałam serwis Vimeo. Z wszystkich tych wyborów jestem zadowolona.
W przypadku mojego kursu online dodatkowo wpadłam na pomysł wrzucenia wszystkich filmów także na prywatne konta na Instagramie, aby umożliwić kursantom jeszcze szybszy dostęp do treści oraz motywować ich do regularnej nauki każdego dnia. Mimo że przygotowanie tych kont kosztowało mnie sporo wysiłku, to się on bardzo opłacił – sprawdzają się one naprawdę znakomicie! Ogromny liczba kursantów pisała mi, że uczy się tylko lub głównie właśnie tam.
Kursy można sprzedawać bezpośrednio w WP Idea. Jeśli jednak chcecie sprzedawać też inne produkty, trzeba mieć osobny sklep. Ja korzystam z WooCommerce.
Dlaczego stworzenie kursu językowego jest tak czasochłonne?
Zanim jednak w ogóle pomyślimy o platformie i innych technicznych rzeczach, musimy stworzyć zawartość naszego kursu. Poniżej spisałam wszystkie kroki, które musiałam przejść na etapie tworzenia treści do mojego kursu online:
– 1. Wyszukuję i/lub wymyślam przydatne dla kursantów treści i układam je w praktyczne zdania.
– 2. Wysyłam przygotowane treści do korekty językowej do native speakerów.
– 3. Sprawdzam teksty po korekcie native speakerów — dopytuję, wyjaśniam niejasności lub zdania, które najwidoczniej źle zrozumieli.
– 4. Wymieniam mejle mające na celu wybór najlepszych wariantów, często na tym etapie potrzebna jest konsultacja z innymi native speakerami, aby dojść „prawdy” (polecam wpis pt. Czy native speaker ma zawsze rację?).
– 5. Kolejna korekta ze strony anglistki/germanistki/iberystki — wyłapanie literówek i nieścisłości — powrót do native speakerów i ustalenie ostatecznej wersji.
– 6. Gdy teksty są już gotowe, na ich podstawie tworzę i montuję filmy (wybieram pasujące zdjęcia, układam napisy na ekranie, dopasowuje długość wyświetlania itd.)
– 7. Tworzę ćwiczenia, w których zawieram dodatkowe wyjaśniania i celowo dodaję kruczki i rozprawiam się z popularnymi błędami (na to nie ma miejsce na filmach, więc wykorzystuję do tego materiały ćwiczeniowe).
– 8. Opracowuję pliki PDF do druku (estetyczne i przejrzyste rozłożenie tekstu).
– 9. Gotowe filmy wysyłam do pracowników studia nagraniowego, którzy najpierw nagrywają całość tekstu z lektorem polskim i angielskim/niemieckim/hiszpańskim, a w następnej kolejności nakładają dźwięk na przesłane przeze mnie filmy
– 10. Po odbiorze filmów muszę je wszystkie obejrzeć i wyłapać błędy, których niestety jest sporo. Część dotyczy lektora (niepoprawny odczyt przesłanego tekstu lub za mało wyraźna mowa niespełniająca moich wymogów jakości). Druga część dotyczy montażu (zdania nałożone w złych miejscach, cisza, przesunięcie mowy względem tekstu).
– 11. Czekam na poprawki ze studia i po raz drugi odsłuchuję gotowe filmy.
– 12. Gdy filmy są gotowe, wrzucam je na platformę i proszę o ponowne przesłuchanie osobę znającą dany język, aby wyłapać błędy. które uszły mojej uwadze. W razie konieczności filmy wracają do studia…
– 13. Wycinam dźwięk z gotowych filmów i przygotowuję pliki MP3 do pobrania, aby kursanci mogli uczyć się także podczas spacerów czy gotowania obiadu.
– 14. Na platformę pojedynczo wrzucam do każdej lekcji film video, nagranie MP3 i plik PDF. Dodatkowo okładkę do każdej lekcji i modułu, aby ułatwić kursantom orientację. Przygotuję quiz do każdego modułu.
– 15. Wszystkie filmy wraz z okładkami trzeba wrzucić we właściwym formacie na Instagram, a także przerobić lekcje na wersje na instastories (inny format grafiki). Z tym zdaniem pomaga mi wirtualna asystentka.
Każdy kurs to 100 lekcji. Przygotowałam kursy w 3 językach, więc łącznie ten sam proces trzeba było powtórzyć 3 razy dla 300 filmów. Jeśli zmęczyliście się samym czytaniem… to jesteście w stanie zrozumieć, ile pracy i wysiłku kosztuje przygotowanie tak kompleksowych kursów. Do przygotowania czekają również strony sprzedażowe, grafiki ze środka kursu, przykładowe lekcje na Youtube.
Po sprzedaży kursu moja praca się nie kończy: w dni robocze publikuję instastories , aby kursanci mogli uczyć się mimochodem przeglądając Instagram. W piątki przygotowuję kartkówki z przerobionych lekcji oraz opowiadamy sobie o naszych osiągnięciach na fejsbukowej grupie wsparcia. Co 2 tygodnie w sobotę kursanci otrzymują ode mnie mejle, organizuję konkursy i wyzwania, a także dodatkowe bonusy. Do kursu można dołączyć tylko 2 razy do roku, nie przegapcie okazji!