Blog

Dwujęzyczność zamierzona strategią mieszaną — wywiad z Sandrą z @rozgadani

 „Czy aby nauka angielskiego miała sens rodzice muszą do dziecka mówić tylko po angielsku?” — to jedno z najczęstszych pytań jakie otrzymuje na swoją skrzynkę. Rozumiem je doskonale, bo sama długo myślałam, że jest to jedyna słuszna metoda, aby dwujęzyczność miała szansę na powodzenie.

Dziś zapraszam Was do lektury wywiadu z kolejną niezwykłą mamą nauczycielką angielskiego Sandrą Małecką-Szymaniak z rozgadani.org. Sandra, podobnie jak ja, od początku obrała strategię mieszaną, mówiąc do dziecka zarówno po polsku jak i po angielsku. Sukces jej rodziny jest kolejnym dowodem na to, że metoda OPOL (czyli One Parent One Language) nie jest wcale konieczna, aby zobaczyć efekty.

1. Skąd pomysł na mówienie do dziecka po angielsku? Czy wcześniej słyszałaś może o dwujęzyczności zamierzonej np. na studiach?

Od zawsze wiedziałam, że gdy będę mieć dziecko, będę mu chciała ułatwić drogę do znajomości języka angielskiego. Wiem, ile sama musiałam poświęcić czasu na opanowanie języka w wysokim stopniu, widziałam, jak wielu osobom się to nie udawało. Niestety w Polsce nauczanie angielskiego w szkołach pozostawia nadal bardzo wiele do życzenia. Osoby, które nie miały szczęścia do wspaniałego nauczyciela czy zasobów do chodzenia na zajęcia dodatkowe, kończą często szkołę/studia z bardzo przeciętną znajomością języka, a często i dużą barierą. Chciałam, by moje dziecko nie musiało przez to przechodzić.

Co do studiów, niestety temat dwujęzyczności, który uważam za arcyciekawy, był omawiany na najbardziej nieprzyjemnych zajęciach, w jakich uczestniczyłam w całym moim toku studiów na obu kierunkach które skończyłam. Zatem niestety niewiele wiedzy o dwujęzyczności wyniosłam ze studiów, w tym temacie doszkalałam się sama już po studiach.

2. Kiedy zaczęłaś działać i czy miałaś na początku jakiekolwiek wątpliwości?

Od samego początku śpiewaliśmy, mówiliśmy, puszczaliśmy w tle piosenki po angielsku. Od początku bez presji i tylko wtedy, gdy mieliśmy na to zasoby. Nie miałam żadnych wątpliwości, bo też nie czułam na sobie żadnej presji. Były dni, gdy nie używałam angielskiego wcale, ponieważ byłam bardzo zmęczona po nieprzespanych nocach, czy po prostu nie miałam na to ochoty. Były dni, gdy mówiłam prawie wyłącznie po angielsku. Wszystko działo się naturalnie i spontanicznie. Niektóre koleżanki mówiły mi, że to nie ma prawa się udać, że przecież nie jestem native i że powinnam używać wyłącznie angielskiego, jeżeli chcę wprowadzić dwujęzyczność, ale ja robiłam swoje i podchodziłam do tego ze spokojem. Nie wiedziałam, czy nam się dwujęzyczność uda, ale pewne było, że otaczanie językiem da dziecku jakieś korzyści.

3. Jaką strategię przyjęłaś na początku i czy się jej trzymasz?

Nie przyjęłam żadnej konkretnej strategii poza taką, że gdy miałam chęć i zasoby, wybierałam angielski – opowiadając, co robię, czytając czy śpiewając. Jedyna zasada, jakieś się trzymamy to nie puszczamy w domu bajek po polsku, ale u dziadków J. czasem ogląda też polskie wersje swoich ulubionych historii i w niczym to nie przeszkadza. Ja z kolei nie przepadam za polskimi piosenkami dla dzieci, więc z wyboru śpiewałam zawsze te anglojęzyczne. Książki czytamy w obu językach.

4. Czy pamiętasz pierwsze efekty? W jakim wieku był Twój synek?

Gdy nasz synek miał około półtora roku i zaczynał mówić, mówił więcej po angielsku niż po polsku – to język o wiele łatwiejszy dla małego dziecka. Przed drugimi urodzinami umiał już odliczyć po angielsku do dziesięciu, niektóre komunikaty przekazywał tylko po angielsku (np. gdy chciał, by go wziąć na ręce, zawsze mówił: „Up, up!”, itp.).

5. Czy studia językowy ułatwiły Ci dwujęzyczne wychowywanie dziecka? Co było najtrudniejsze, a co ułatwiło Ci start?

W kwestii dwujęzyczności nie, ale w kwestii znajomości języka, wiedzy na temat teorii przyswajania języka oraz pewności siebie w angielskim – na pewno.

Nic nie było trudne, ponieważ, jak już wspominałam, nie czułam żadnej presji. Dwujęzyczność była zawsze moim marzeniem, ale przez pierwsze 2-3 lata byłam raczej nastawiona na fiasko niż sukces, a dwujęzyczność synka, który zaczął nagle w wieku 3 lat mówić do nas pełnymi zdaniami po angielsku była dla nas wielką radością i zaskoczeniem, że udało się, mimo braku ścisłych zasad.

6. Jak Twoje otoczenie zareagowało na Twoją decyzję? Czy w dwujęzyczne wychowanie zaangażowany jest także tata lub inni członkowie rodziny?

Bardzo pozytywnie. Mąż oraz moja mama też od początku mówią do J. po angielsku. Czasami, gdy podróżujemy i rozmawiamy z obcokrajowcami po angielsku, potrafimy spędzić cały dzień, mówiąc w tym języku, a w minione wakacje J. już sam się włączał do rozmowy, opowiadając chorwackiemu taksówkarzowi po angielsku o swoim przedszkolu czy rozmawiając z kelnerką w restauracji. Ostatnio w Warszawie, gdy J. zauważył, że nasz taksówkarz nie rozumie języka polskiego, sam z siebie przeszedł na angielski i do niego zagadał oraz podziękował za wspólną podróż.

7. Czy spotykacie się z innymi rodzinami na playdates lub regularnie wyjeżdżacie za granicę?

Nie byliśmy nigdy na żadnym playdate, ale od niedawna nasz synek dołączył do wielojęzycznego przedszkola, w którym 40% tygodnia dzieci spędzają po angielsku 40% po hiszpańsku i 20% po polsku. Nie spędza tam na razie za dużo czasu, bo jak to na początku przygody z przedszkolem, często jest chory. Gdy dołączył do przedszkola, mówił już płynnie po angielsku, hiszpańskiego nie znał wcale. Teraz w języku hiszpańskim podłapał kilkadziesiąt najprostszych słów, jak kolory czy numery, ale nie czujemy żadnej presji, by ten hiszpański miał być płynny w najbliższym czasie. To, co nas cieszy najbardziej to wielokulturowość tego miejsca. Każda z pań jest z innego kraju, ma inny akcent, kolor skóry; naszego malucha nie dziwi już w ogóle taka różnorodność, jest do niej przyzwyczajony i to jest dla nas ogromna wartość.

Staramy się podróżować kilka razy do roku, podróże to dla nas przeogromna radość.

8. Co poradziłabyś rodzicom, którzy chcieliby zacząć działać: tym po studiach językowych oraz tym z niższym poziomem znajomości angielskiego?

Spróbujcie, nie macie absolutnie nic do stracenia, a możecie dać dziecku ogromy kapitał na całe życie!

Bardzo dziękuję mojej dzisiejszej rozmówczyni za przyjęcie mojego zaproszenia. Sandra działa bardzo aktywnie na swoim Instagramie i to właśnie tam polecam Wam wpaść, jeśli chcecie poznać ją bliżej oraz pracować nad swoim angielskim.

English Speaking Mum
Wielbicielka i popularyzatorka idei dwujęzyczności zamierzonej w Polsce. Jeśli podobają Ci się tworzone przeze mnie treści, zapraszam Cię do obserwowania mojego konta na Facebooku oraz Instagramie oraz zapisu na newsletter poniżej. Udostępnianie przez Was moich wpisów umożliwi mi dotarcie do większego grona odbiorców i promowanie dwujęzyczności w naszym społeczeństwie.

Dodaj komentarz