Jako autorka konta skupiającego się w dużej mierze na poprawności językowej, postanowiłam poruszyć tematykę błędów. Nie jest to jednak post jedynie o językach, działaniu rodziców w domu ani pracy nauczycieli – chcę przemycić w nim nieco prywaty i mojego pragnienia, abyśmy odnosili się nawzajem do siebie z większym zrozumieniem i szacunkiem.
To, co czasem przychodzi mi czytać w necie, ogromnie mnie zasmuca. Traktujemy „prawo do swojej opinii” i „wolności wypowiedzi” bez większej refleksji, że po drugiej stronie znajduje się inny człowiek – pomaga nam w tym ukrycie całości pod płaszczykiem „konstruktywnej krytyki” oraz fakt, że najczęściej jesteśmy całkowicie anonimowi. Swoje przemyślenia zawarłam na slajdach, zapraszam do lektury:
2 komentarze
Fajna jesteś, Justynko 😉 Większość rzeczy, które czytam na Twoim blogu, to jak słowa żywcem wyjęte z moich ust. Aż żal, że dopiero w necie można na kogoś takiego natrafić 😉 Ja też jestem po filologii, tyle lat nauki, tyle pracy, a człowiek i tak potrafi się tak zaplątać albo nagle ma „totalne zaćmienie”, że aż chiwlami wstyd przed ludźmi, a co dopiero obcymi, którzy wiedzą, że się skończyło stosowne studia 😉 Ale skąd ten stres i wstyd? Właśnie stąd, że ludzie są bardzo krytyczni wobec innych i często po prostu nawet nie dają sobie szansy na pomyślenie i postawienie się na miejscu drugiej osoby, tylko od razu strzelają z największego kalibru. Już nie chcę wnikać, jakie są tego powody, ale efekty, myślę, że są wszystkim dobrze znane. Ja całe lata bałam się, że ktoś z rodziny męża zapyta mnie: „Jak jest… po angielsku?”, bo im akurat się to zdarzało, ale nie złośliwie, tylko z czystej ciekawości. Bałam się wręcz, że nie będę wiedziała czegoś wg nich prostego (ze względu na wspomniane już przez Ciebie np. braki w słownictwie typu „studzienka kanalizacyjna”). Myślałam, że to może mnie skopromitować w ich oczach itd., jako że osoby niebędące po studiach, zwłaszcza filologicznych, mają jakieś błędne przekonanie, że po tych 5 latach studiów, my już powinniśmy znać dołownie każde słowo w j. obcym, a jeśli nie znamy, tzn., że z nas nie taki znowu dobry filolog 😉 I przyznam szczerze, że również całe lata musiały minąc, abym przestała się już takimi rzeczami w ogóle przejmować- może to kwestia wieku (35+) i większej dojrzałości, a co za tym idzie- większego dystansu do siebie i życia w ogóle, a może po prostu przewartościowanie wszystkiego po narodzinach dziecka. Może wszystko naraz. Tak czy inaczej- gratuluję Ci dobrej roboty, zarażania nas swoją pasją oraz tego, że otwierasz ludziom oczy na to, że absolutnie każdy ma prawo do błędów (takich czy innych) i że to nie czyni go w najmniejszym nawet stopniu gorszym.
Oczywiście, że tak <3 Dziękuję za taki komentarz, mam nadzieję, że więcej osób go przeczyta.