Blog

czy trzeba mowic perfekcyjnie aby uczyc swoje dziecko

Czy trzeba mówić perfekcyjnie, aby uczyć swoje dziecko? – wywiad z mamą nielingwistką

To pytanie wraca do mnie niczym bumerang. „Nie mówię po angielsku idealnie, czy też mogę uczyć swoje dzieci?”. Nie wiem, ile razy jeszcze muszę odpowiedzieć jednym słowem „TAK” pisanym wielkimi literami. Może przekona Was moja dzisiejsza rozmówczyni?

Z Kasią poznałyśmy się na FB poprzez grupę dla rodziców domanujących. Mniej więcej w tym samym czasie założyłyśmy swoje konta na Instagramie i od tej pory aktywnie tam działamy wzajemnie się wspierając. Na instagramowym koncie @the_very_little_reader znajdziecie recenzje książek dla dzieci, treści o dwujęzyczności i metodzie Domana, a także przeróżne inspiracje dotyczące edukacji i zabaw dla dzieci. Kasia prowadzi również przepięknego bloga, na którym znajdziecie dwujęzyczne materiały, o których wspomina w wywiadzie. Nie będąc osobą po studiach językowych udało się jej wychować swojego synka na dwujęzyczne dziecko. Da się? Oczywiście, że tak! Nie przedłużając oddaję głos mojej dzisiejszej gościni.

Napisz nam więcej o sobie, kim jesteś, czym się zajmujesz i skąd pomysł na dwujęzyczność w Waszym domu?

Nazywam się Kasia. Zawodowo do niedawna byłam związana z PR–em i komunikacją, a obecnie moja praca i hobby jednocześnie to tworzenie dwujęzycznych materiałów dla dzieci oraz prowadzenie przydomowej księgarni z książkami Usborne. Prywatnie jestem mamą Filipka, który ma aktualnie dwa i pół roku.

O dwujęzyczności myślałam na długo zanim zostałam mamą. Będąc na studiach miałam okazję poznać dwujęzyczne osoby. Byłam pod wrażeniem swobody, z jaką porozumiewali się w obu językach, ich otwartości i przywiązania do obu kultur. Zaplanowałam, że moim mężem będzie Francuz, a trójka naszych dzieci będzie dwujęzyczna.;)  Życie napisało nieco inny scenariusz 😉 O pomyśle na dwujęzyczne wychowanie dziecka przypomniałam sobie dzięki vlogowi MamLam. Synek miał wówczas 5 miesięcy.

Kiedy zaczęłaś wprowadzanie angielskiego oraz francuskiego i na jakiej zasadzie? Jaką metodę obrałaś? 

Angielski wprowadziłam kiedy synek miał pięć miesięcy. Jednego dnia przypomniałam sobie o idei dwujęzyczności, zadałam kilka pytań na grupie Uczę moje dziecko angielskiego, dostałam mega wsparcie i… na drugi dzień odpaliłam kilka piosenek po angielsku z Youtube i nieśmiało powiedziałam pierwsze zdania po angielsku do mojego bobasa. Działałam bez żadnych szczególnych przygotowań i wielkich celów – chciałam zobaczyć, czy dam radę wprowadzać ten język przez 15 minut dziennie. Bardzo szybko to 15 minut zamieniło się w kilka–kilkanaście godzin. Kiedy Filip miał 10 miesięcy wprowadziłam jeszcze francuski. Przez kilka pierwszych miesięcy szło nam super, potem niestety zaniedbałam ten trzeci język. 

Blog the Very Little Reader

Co było największym problemem dla Ciebie i jak udało Ci się go pokonać?

W przypadku angielskiego nie czuję, abym napotkała na jakieś wielkie problemy – miałam za to trochę obaw. Obaw o to, czy mój nieperfekcyjny angielski nie wyrządzi dziecku więcej szkody niż pożytku. Potem przez chwilę bałam się, czy angielskiego nie mamy za mało 😉 Czasem też zastanawiam się, jak będzie wyglądała ta nasza dwujęzyczna przygoda i czy damy radę ją kontynuować, gdy synek pójdzie do przedszkola czy szkoły.

Trochę inaczej sprawa wygląda u nas z francuskim. Wprowadzanie tego języka traktowałam jako miły dodatek, bo to angielski stał się priorytetem. Tak jak wspomniałam wcześniej, na początku szło nam super, nie miałam żadnych blokad ani wątpliwości, ale po kilku miesiącach za bardzo odpuściłam, często zapominałam o przestawieniu się na francuski w ciągu dnia i w rezultacie, gdy już sobie o tym przypomniałam, synek zaczął się buntować. Czasem uda mi się przemycić trochę czytania po francusku, czy powiedzieć kilka zdań w ciągu dnia, ale to nawet nie jest 15 minut dziennie. A już na pewno nie codziennie.

Jak oceniasz dostęp do francuskojęzycznych materiałów na rynku? Czy możesz polecić jakieś źródła dla rodziców chcących wprowadzać ten język?

Nie ma ani szału, ani tragedii  🙂 Wybór jest dość ograniczony i raczej wszelkie materiały trzeba wybierać z tych, które akurat są dostępne – bez nastawiania się na konkretne tytuły czy autorów.

Wszystkie książki francuskojęzyczne, które mamy, kupiłam z drugiej ręki. Znajdowałam je na OLX, albo na na FB. Wiem, że niektórzy zamawiają przez Amazon, jest też księgarnia działająca w Polsce (Plac francuski), ale akurat nie miałam okazji korzystać z tych źródeł. Jeśli ktoś ma blisko Warszawę lub Kraków, polecam korzystanie z mediateki Instytutu Francuskiego.

Wiem, że praktykujesz w domu wspomaganie rozwoju dziecka poprzez metodę Domana. Dlaczego jesteś jej zwolenniczką?

Bardzo przemawia do mnie filozofia Domana – szacunek do młodego człowieka i jego możliwości rozwoju, nacisk kładziony na relację dziecko–rodzic, nauka poprzez zabawę.

Ważne dla mnie jest też to, że Doman swoją metodę opracował po wielu latach pracy nad wspieraniem rozwoju dzieci. Współpracował ze specjalistami z różnych dziedzin (np. neurologiem, psychologiem, pediatrą….), a jego programy są stworzone w oparciu o wiedzę o tym, jak funkcjonuje i rozwija się mózg dziecka.

Czy stosujesz tę metodę także w powiązaniu z wprowadzaniem języków? Jak to wygląda w praktyce?

Tak. Realizujemy (dość swobodnie) w języku angielskim program czytania globalnego, bity inteligencji i trochę matematyki metodą Domana. Wspieram się w tym dedykowanymi platformami – zaczęliśmy od Little Reader (Brillkids), a teraz korzystamy z programu Right Brain Library. Mam do tego jednak dość elastyczne podejście, z platformy nie korzystamy codziennie. Sama tworzę natomiast książki do czytania globalnego, których na rynku jest niewiele.

Czy nie miałaś obaw, że zaszkodzisz swojemu dziecku poprzez brak perfekcyjnej znajomości języka?

Oczywiście 🙂 To była moja główna obawa w dniu, w którym pomyślałam, że chciałabym mówić do synka po angielsku. Dostałam jednak dużo wsparcia od innych mam wychowujących dzieci dwujęzycznie. Przekonywały mnie, że warto zadbać o to, aby nie być jedynym źródłem języka. Tę poradę wzięłam sobie mocno do serca. Od początku słuchaliśmy dużo piosenek po angielsku, kupuję też książki z dołączonymi płytami CD albo kodami QR umożliwiającymi odsłuchanie tekstu czytanego przez native’a, czasem słuchamy też książek czytanych na Youtube. Przed pandemią organizowałam również playdates z innymi mamami i ich dziećmi, a od kilku miesięcy okazjonalnie przychodzi do nas anglojęzyczna studentka, aby pobawić się z Filipkiem.

Jakimi efektami dwujęzycznego wychowania możecie się pochwalić w chwili obecnej, gdy Twój synek ma już skończone dwa latka?

U Filipka dominuje na ten moment język angielski. Buduje kilkuwyrazowe zdania, ma bogate słownictwo (co jest według mnie zasługą czytania bardzo dużej ilości książek). Codziennie czymś mnie zaskakuje – wykorzystaniem czasu przeszłego w zdaniu, poprawnym użyciem liczby mnogiej – również w przypadku rzeczowników nieregularnych, nowym słówkiem 🙂 Czekam na moment, kiedy zacznie mnie poprawiać 😉 Oczywiście Filip popełnia też błędy typowe dla maluchów, czym totalnie się nie przejmuję.

Język polski ma na dużo słabszym poziomie, co też mnie nie dziwi, bo przez zdecydowaną większość czasu Filip przebywa ze mną i ma kontakt głównie z angielskim. Po polsku rozumie wszystko, ale wypowiada raczej pojedyncze słowa. Chętnie powtarza też wyrazy w języku polskim. Za kilka miesięcy mój synek rozpocznie przedszkole – planuję wykorzystać ten czas na popracowanie nad jego polskim. Jestem w pełni świadoma, że nie jest to konieczne, bo w przedszkolu mając kontakt z innymi dziećmi szybko nadrobi, ale u nas jest problem skróconego wędzidełka, co może powodować np. wadę wymowy. Chciałabym mieć to pod kontrolą i ewentualne zaburzenia korygować maksymalnie wcześnie.

Jakie masz plany na przyszłość związane z wielojęzycznością?

Nie mam planów, nie lubię nakładać na siebie niepotrzebnej presji 🙂 Oczywiście chciałabym, aby angielski Filipka się rozwijał (zresztą francuski czy inne języki też), ale nie mam jakiegoś wielkiego ciśnienia i celów. Mam za to poczucie, że w tym kluczowym dla rozwoju dziecka momencie zbudowaliśmy solidną bazę i na tyle, na ile byłam w stanie, wykorzystałam jego potencjał i ułatwiłam mu życie 😉 Zresztą dla mnie nasza dwujęzyczna przygoda od początku też była ogromnie korzystna, bo mój angielski również się rozwinął.

Ale odpowiadając konkretniej na Twoje pytanie – podejrzewam, że za kilka lat język polski zacznie dominować u mojego dziecka. Jeśli oboje będziemy nadal czuli, że chcemy i potrafimy komunikować się między sobą po angielsku, to tak będzie. Będę się też starać, aby umożliwić Filipowi naukę innych języków, jeśli będzie tego chciał. Na razie ta nasza dwujęzyczność dzieje się z mojej inicjatywy i oczywiście chodzą mi po głowie kolejne języki – hiszpański czy chiński (nawet udało nam się chodzić na kurs), ale bardzo luźno do tego podchodzę. Dwujęzyczność czy wielojęzyczność to nie jest dla mnie żaden obowiązek, nie stawiam sobie deadline’ów ani nie odhaczam punktów “do zaliczenia”. 🙂

Dziękuję bardzo Kasi za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Mam nadzieję, że z tego wywiadu zaczerpniecie kolejne dawki motywacji. Jeśli macie do nas jakieś dodatkowe pytania, nie wahajcie się zostawić ich w komentarzu. Koniecznie też zajrzyjcie na konto Kasi dla tych najmniejszych czytelników🙂

English Speaking Mum
Wielbicielka i popularyzatorka idei dwujęzyczności zamierzonej w Polsce. Jeśli podobają Ci się tworzone przeze mnie treści, zapraszam Cię do obserwowania mojego konta na Facebooku oraz Instagramie oraz zapisu na newsletter poniżej. Udostępnianie przez Was moich wpisów umożliwi mi dotarcie do większego grona odbiorców i promowanie dwujęzyczności w naszym społeczeństwie.

Komentarz

Dodaj komentarz