„Czy dzieci uczą się języka z bajek?” – pytają rodzice po całym Internecie. „Nie” – odpowiada jedna połowa Internetu. „Tak” – odpowiada druga. Cały Internet po raz pierwszy w historii ma rację!
Dlaczego? Bo „to zależy”. Między innymi od wieku dziecka, rodzaju treści oraz tego, czy są one jedynym „inputem”, jeśli chodzi o dany język. Nie będę tutaj wchodzić w szczegóły badań naukowych dotyczących uczenia z TV przez dzieci, bo jest i trochę i ich analiza to temat na osobny wpis, którego nie powinnam pisać ja, a np. dr Joanna Kołak, do której strony Was niniejszym odsyłam tutaj. Jest ona ekspertem (i głosem rozsądku), jeśli chodzi o dziecięcą dwujęzyczność oraz czas ekranowy. Bardzo podoba mi się jej obiektywne podejście do badań (co powinno być normą wśród naukowców, ale niestety nie zawsze jest): w jednym ze swoich Instagramowych wpisów na temat wpływu mediów cyfrowych na rozwój językowy dzieci pokazuje, jak wynik badania zmienił się z niekorzystnego wpływu na wpływ pozytywny, gdy tylko skupiono się na mediach określonego rodzaju (mediach wyłącznie edukacyjnych). Wyniki badań były też różne dla dzieci w różnym wieku. Dobitnie pokazuje to, że wiele zależy m.in od rodzaju treści i wieku dziecka oraz innych czynników, które nie zawsze są w takich badaniach uwzględniane (np. ilość czasu spędzana na rozmowach z rodzicami poza ekranem). Do badań naukowych wrócę jeszcze w dalszej części tego wpisu. Zacznijmy jednak od początku.
Czy małe dzieci powinny oglądać bajki?
Ja jako nienaukowiec uważam, że w przypadku młodszych dzieci zgodnie z zaleceniami WHO dzieci poniżej 2 roku JEŚLI JEST TO MOŻLIWE nie powinny mieć w ogóle czasu ekranowego (z wyjątkiem rozmów video np. z członkami rodziny). Powody tego są różne (m.in brak dojrzałości mózgu, ryzyko przebodźcowania i problemów ze snem, brak umiejętności radzenia sobie np. z emocjami po wyłączeniu bajek). Uważam też po prostu, że w takim wieku nie są dzieciom w ogóle do szczęścia potrzebne;) Jednocześnie sama będąc mamą daleko mi do radykalnego podchodzenia do czyichś decyzji rodzicielskich. Zdaję sobie sprawę, że sytuacje rodzinne są naprawdę różne (nieraz bardzo trudne). Nieraz korzyści w postaci chwili oddechu dla mamy, który ratuje jej zdrowie psychiczne, przeważają. Mamy kilku dzieci muszą nieraz żonglować potrzebami każdego domownika, więc bajka dla starszaka jest czymś, co ratuje drzemkę młodszego brzdąca. Wiem również, że nie każde dziecko tak samo na bajki reaguje – są dzieci, na które kreskówki oglądane we wczesnym wieku nie wpływają tak negatywnie jak na inne. Dodatkowo nie ma co popadać w skrajności i oglądania bajek demonizować.
Jeśli chodzi o aspekt językowy to uważam (i podkreślam), że tak jak w przypadku polskiego, jeśli zależy nam na naturalnym przyswojeniu języka, dzieci powinny słuchać go z ust żywego człowieka. Osobiście więc, chcąc przekazać dziecku język obcy, nie obawiałabym się, że brak oglądania bajek zmniejszy szansę mojego dziecka na dwujęzyczność. Jak było z tym u nas możecie przeczytać w tym wpisie, w którym omawiam alternatywy sposób korzystania z dobrodziejstw bajek obcojęzycznych oraz sposób na ich ograniczenie w przypadku, gdy oglądanie staje się problemem.
Czy można nauczyć się języka tylko z bajek?
Od czasu do czasu w Internecie można trafić na głos osoby, która twierdzi że ona lub jej dzieci nauczyły się języka tylko i wyłącznie z oglądania bajek. Byłabym ostrożna, jeśli chodzi o ufanie takim stwierdzeniom, bo często nie jest określone:
1) co znaczy według danej osoby „znajomość języka” – czy chodzi jedynie o bierne ogólne rozumienie bajki/czyjejś mowy?
2) czy dziecko nie miało styczności z językiem wcześniej / w trakcie / później w jakikolwiek sposób?
3) o dzieciach w jakim wieku mowa?
4) ile czasu dzieci spędzały przed ekranem?
Nabycie biernej znajomości języka jest według mnie jak najbardziej możliwe, ale wydaje mi się wielce nieprawdopodobne, aby dziecko, które jedynie biernie odbierało przekaz z bajki po jakimś czasie wstało i zaczęło po prostu w tym języku mówić (pamiętając, że nawet nie ma do kogo, bo rzekomo nikt z otoczenia tym językiem nie włada). Taka sytuacja, w której dziecko samo z siebie po kontakcie jedynie z martwym sprzętem potrafi nagle magicznie zmienić umiejętność pasywną w aktywną, wydaje się mało prawdopodobna. Tym bardziej, gdy zna się realia czyli to, jak trudno zachęcić dzieci do produkcji w obcym języku, nawet otaczając je językiem z każdej strony i mówiąc do nich tym językiem na co dzień. Zakładając nawet, że takie rewelacje są prawdziwe, uważam, że sytuacja taka byłaby raczej ewenementem. Dodatkowo według mnie korzyści z takiej nauki nie przewyższają negatywnego wpływu sadzania małych dzieci na dłuższy czas przed ekranem. Odnoszę czasem również wrażenie, że osoby chwalące się w Internecie tym, że nauczyły się języka z bajek, zupełnie pomijają fakt, że uczyły się go również jednocześnie np. na lekcjach w szkole. Natomiast oglądanie filmów lub granie w gry w danym języku, było czymś co tę naukę przyspieszało i uatrakcyjniało oraz umożliwiało przyswojenie codziennych zwrotów i słownictwa (mając gotową bazę gramatyczną i leksykalną uzyskaną w ramach nauki tradycyjnej).
To dzieci uczą się z bajek czy nie?
Po tym przydługim wstępie zmieniam swoją narrację: jeśli ktoś w sposób ogólnikowy stwierdza, że dzieci z bajek niczego nie są w stanie się nauczyć, to stanowczo się z tym nie zgadzam i nie potrzebuję podpierać się badaniami naukowymi w tym temacie. Moją opinię opieram na doświadczeniu własnym i innych rodziców wychowujących swoje dzieci dwujęzycznie. Bajki według mnie to świetne narzędzie, które wspiera nabywanie języka zwłaszcza:
1. U dzieci starszych, nie niemowlaków;
2. U dzieci, które znają już podstawy danego języka i są w stanie na nich budować;
3. U dzieci, dla których bajki to jedno z kilku źródeł języka (obok książek, słuchowisk i przede wszystkim kontaktu z żywym człowiekiem, z ust którego dany język słyszy i który motywuje dziecko do odpowiedzi).
Drugi punkt nie jest konieczny: dzieci potrafią świetnie uczyć się z kontekstu, co obserwowałam także u nas w domu, gdy zaczęłam włączać dziecku bajki po niemiecku (gdy jego baza leksykalna była jeszcze niewielka). Proces przyswajania języka przebiega jednak o wiele szybciej, gdy kreskówki jedynie uzupełniają to, co dziecko już zna. Dodatkowo włączenie nieco starszemu dziecku obcojęzycznej bajki w sytuacji, gdy ono danego języka ni w ząb nie rozumie, może (chociaż nie musi) prowadzić do zniechęcania i poczucia frustracji. Jeśli jednak chcemy takiego podejścia spróbować, na pierwszy ogień najlepsze będą jak najprostsze animacje, które wprowadzą dzieci w świat języka. Mam tu na myśli animacje z kilkoma zdaniami na krzyż, w których dzieci poznają podstawowe słowa podawane w krótkich zdaniach (zamiast „zwykłych” bajek z fabułą). Musicie dostosować jednak strategię do swoich dzieci: niektóre nie będą miały nic przeciwko rozpoczęciu przygody z angielskim od razu od Świnki Peppy;)
Co na ten temat mówią badania naukowe?
1. Nie ma zbyt wielu badań poświęconych oglądaniu telewizji u dzieci, które nie ukończyły jeszcze 2 roku życia.
2. Nie ma według mojej wiedzy badań, w którym dzieci nieznające danego języka obcego, posadzono przed TV i obserwowano, w jaki sposób przebiega jego przyswajanie (słownictwo, gramatyka, rozumienie bierne, produkcja aktywna) – a wyniki takich badań najbardziej by nas tutaj interesowały. Większość dostępnych badań koncentruje się na jednym aspekcie np. na nauce poszczególnych słówek.
3. W różnych badaniach rodzice często są pytani ogólnie o to, ile czasu dzieci spędzają przed ekranem. Badania nie biorą pod uwagę tego, czy chodzi wyłącznie o treści dla dzieci, czy o włączony TV w tle, czy rodzic ogląda treści z dzieckiem, jaką wartość edukacyjną mają dane bajki, co się dzieje przez resztę część dnia (czy dzieci poza ekranem spędzają dużą wartościowego czasu z opiekunami i jak wygląda komunikacja między nimi itd). Zatem wszelkie wyniki badań naukowych trzeba przed wyciągnięciem wniosków jeszcze dokładnie przeanalizować.
4. Dotychczasowe badania naukowe wskazują na to, że małe dzieci uczą się mniej z treści wideo niż z realnych doświadczeń (to zjawisko nosi nazwę video deficit effect).
5. Jeśli chodzi o naukę języka, dowiedziono, że dzieci, które ukończyły 2 lata mogą uczyć się słownictwa z filmów/bajek. Wyniki podobnych badań na dzieciach młodszych były o wiele gorsze. Młodsze dzieci zdecydowanie lepiej uczyły się słówek w rzeczywistym życiu, nauka z ekranu szła im słabo.
6. Przeprowadzono również badanie, w którym niemowlaki słuchały chińskiego (mandaryńskiego) z ust żywych ludzi oraz z ekranu. Dzieci z pierwszej grupy zachowały umiejętność rozróżniania dźwięków tego języka, podczas gdy dzieci z drugiej grupy osiągały podobne wyniki co dzieci, które nigdy języka chińskiego nie słyszały. Na postawie tego konkretnego badania można wysnuć wnioski, że nauka języka przez niemowlaki bez udziału żywego człowieka może nie być skuteczna.
7. W 2001 badano 3-letniego chłopca głuchych rodziców, który angielski słyszał wyłącznie z TV. Chłopiec przyswoił słownictwo, natomiast pod kątem gramatycznym jego wypowiedzi pozostawiały wiele do życzenia (co według naukowców sugeruje, że dzieci raczej nie przyswajają gramatyki w ten sposób).
Punkty te przygotowałam dla Was z artykułu, z którym mogłam się zapoznać dzięki uprzejmości dr Joanny Kołak. Wybrałam z niego tylko kilka najciekawszych według mnie informacji dotyczących wyłącznie interesującego mnie zagadnienia tj. przyswajania języka.*
Jakie bajki będą najlepsze do nauki języka?
Poziom trudności i tempo mówienia. Tak jak wspomniałam już powyżej, dobrze jest wybierać takie bajki, które poziomem trudności będą odpowiadać znajomości języka naszego dziecka. Zawsze lepiej zacząć od bajki spokojniejszej, w której bohaterowie mówią wolno, wyraźnie i prostym językiem, niż od za szybkiej i trudnej, która może dziecko zniechęcić.
Obraz. O gustach się nie dyskutuje. Wiem, że wiele rodziców rezygnuje z puszczania dzieciom np. Świnki Peppy ze względu na jej estetykę (co jest według mnie dużą stratą, o czym piszę w tym artykule). Jestem w stanie jednak to zrozumieć, bo sama mam podobne odczucia w stosunku np. kreskówki Ben and Holly’s Little Kingdom;) Pod względem językowym dobrze by było, aby obraz dobrze odzwierciedlał to, co dziecko słyszy. Nadmiar elementów i szybkie przejścia na pewno nie ułatwiają zrozumienia.
Interakcja. Bardzo dobrym pomysłem jest oglądanie bajek razem z dziećmi. Możemy wtedy komentować to, co się dzieje i zwracać uwagę dziecka na konkretne aspekty. Po obejrzeniu bajki wraz z dzieckiem wiemy też, jakie słownictwo i zwroty możemy potem z dzieckiem utrwalać. Znam jednak realia życia z dziećmi: jeśli nie możemy towarzyszyć dziecku podczas oglądania, warto poszukać bajek, które wymagają od małego widza jakiejś interakcji. Przykładowe bajki tego typu to Dora, Blippi, czy Gaby’s Dollhouse.
Co dalej?
Po skończonym seansie fajnie jest zapytać dziecko, o czym był dany odcinek/co mu się podobało itp. Nawet jeśli będzie nam odpowiadać po polsku (my możemy jego odpowiedź sparafrazować potem znów po angielsku). Warto też utrwalać to, co dziecko podczas oglądania przyswajało (w tym celu opracowałam między innymi ten wpis ze świątecznymi odcinkami Peppy). Można to robić na milion różnych sposobów. Jeśli znasz dokładną treść odcinków, możesz starać się powtarzać konkretne wyrażenia w Waszych zabawach i rozmowach. Możecie też odgrywać scenki z ulubionymi bohaterami (dokładnie takie same jak w odcinkach lub wymyślone spontanicznie). Na rynku dostępne są też książeczki z opowiadaniami o bajkowych bohaterach, nieraz znajdziecie w nich dokładnie te same historie, które dziecko już zna z seansów. Możecie je czytać i rozmawiać o ilustracjach, utrwalając słownictwo. Polecam także słuchanie każdej bajki wielokrotnie już bez wizji, o czym także pisałam w tym artykule pt. „Jak zmniejszyć dziecku czas ekranowy?”.
Co moje dziecko nauczyło się z bajek?
Mnóstwo nowych zwrotów i przydatnych słówek. Okres, gdy moje dziecko miało fazę na słuchanie bajek, był czasem gwałtownego rozwoju jego zasobu leksykalnego, który zaowocował ogromnym krokiem naprzód w mówieniu. Oczywiście równolegle wspomagałam ten rozwój czytaniem książek i mówieniem do niego przez kilka godzin dziennie po angielsku. Jednak w mowie kierowanej do mnie oraz do siebie podczas zabawy wyraźnie słyszałam wyrażenia żywcem wzięte z naszych ulubionych kreskówek. Obserwuję to zjawisko do tej pory. Jeśli mój mały rozmówca posługuje się zwrotem, którego ja nie używam i nie kojarzę z naszych książek, wiem, że na 100% został podłapany od bajkowych bohaterów.
Podsumowanie
Podsumowując moją opinię na temat roli bajek w nauce języka przez dzieci:
1. Bajki to przydatne narzędzie, jeśli chodzi o przyswajanie języków obcych przez dzieci.
2. Nie spieszyłabym się z ich włączaniem dzieciom poniżej 2 roku życia. Językowo najważniejsza jest rola żywego człowieka.
3. Bajki nie powinny być traktowane jako jedyne źródło języka. Skuteczność takiej metody jest wątpliwa, natomiast na 100% połączenie jej z innymi działaniami (czytaniem książek, śpiewaniem piosenek i przede wszystkim komunikatami w danym języku) zwiększy znacząco szansę na sukces.
Mam nadzieję, że wpis ten rozwiał wiele Waszych wątpliwości. Do usłyszenia w kolejnych!
*Tiffany Pempek, Daniel R. Anderson, Television and Very Young Children (2005)