Nie sądziłam, że ten temat jest aż tak potrzebny. Jednak gdy poruszyłam go na swoim Instagramie, zostałam zalana lawiną wiadomości. Skąd brać książki po angielsku dla dzieci? Już piszę i rozkręcam akcję „ANGIELSKI W BIBLIOTECE!”
Gdzie kupować anglojęzyczne książki dla dzieci, dowiecie się z tego wpisu. Zdradzam w nim, gdzie można kupić książki tańsze, często używane — w Polsce i wysyłane do Polski. Wiele osób nie było przykładowo świadomych, jakie świetne książki dla dzieci po angielsku można zdobyć w TkMaxx! O tym, jak korzystać z Amazona pisałam z kolei tutaj. Czy istnieje inna opcja niż zakup? Oczywiście! Chodzi oczywiście o biblioteki. Wielu rodziców jednak z niej nie korzysta z kilku względów. Spróbujmy je przeanalizować.
Nie potrzebujemy książeczek po angielsku
Jeśli zależy Wam na nauce angielskiego w domu, to ich potrzebujecie. Najlepiej na tony. Nie ma według mnie lepszego wsparcia dla rodzica, zwłaszcza tego, którego poziom angielskiego nie jest bardzo wysoki. Każda książka to nowe słownictwo, nowe konstrukcje, nowe wyrażenia — zarówno dla dziecka jak i rodzica. Jeśli nie wiesz, jak zacząć czytać dziecku książki po angielsku, albo dziecko nie chce czytać w innym języku niż polski, zachęcam do zapoznania się z 13-stronicowym rozdziałem Książeczki po angielsku w mojej książce dostępnej tutaj.
Mamy anglojęzyczne książki dla dzieci w domu
I super! Czytajcie je nawet i po tysiąc razy, jeśli dziecko tylko wyraża taką chęć. Czytanie tych samych książek w kółko ma ogromne korzyści rozwojowe. Nie rozwinie jednak tak bazy leksykalnej jak czytanie coraz to nowych tytułów. Powtarzam to, co napisałam w poprzednim akapicie: z każdej książki jesteście w stanie wynieść coś nowego. Nie zliczę sytuacji, w której moje dziecko zaskoczyło mnie znajomością jakiegoś słowa, które pojawiło się w książce czytanej nawet jeden raz milion lat temu. Starsze dzieci z mojego doświadczenia niechętnie czytają kilka razy te same pozycje, ale jak widać, są tak chłonne, że czasem jeden raz wystarcza! Jeśli więc zależy Wam, aby widzieć progres, otaczajcie swoje dzieci jak największą liczbą książek. Według mnie potrafią zdziałać cuda.
W naszej bibliotece nie ma książek dla dzieci po angielsku!
Chcielibyście wypożyczać za darmo angielskojęzyczne książki dla swoich dzieci, ale w Waszej bibliotece nie są dostępne lub jest ich jak na lekarstwo. Czy da się coś zrobić? Tak. Podjąć proaktywne działanie. Przede wszystkim porozmawiać z pracownikami biblioteki. Czy istnieje budżet na książki zamawiane przez czytelników? Czy można zapisać gdzieś swoje książkowe życzenia? Czy słyszeli lub mogliby dowiedzieć się więcej na temat różnych dofinansowań? W naszej warszawskiej bibliotece wciąż pojawiają się nowe anglojęzyczne tytuły, więc zapytałam panią, w czym tkwi sekret. Odpowiedź brzmiała: budżet obywatelski. Zatem to sami mieszkańcy składają wnioski o nowe książki, a później dzięki zdobytym głosom, dany projekt jest realizowany. Już dziś możesz zacząć szukać informacji, czy w Twojej miejscowości jest możliwość składania wniosków w sprawie różnych projektów obywatelskich.
Kolejna wskazówka: jeśli mieszkasz w dużym mieście, sprawdź czy dostępne są specjalne obcojęzyczne biblioteki. W Warszawie jest to Biblioteka Wielokulturowa lub Poliglotka. W Warszawie w mojej dzielnicy, mając kartę w jednej bibliotece, mam dostęp do wszystkich dzielnicowych bibliotek. Mogę też wygodnie korzystać z katalogu online. Dzięki temu wchodzę po prostu do kategorii „Anglojęzyczne książki dla dzieci” i patrzę, co jest dostępne. Mogę również zarezerwować dany tytuł lub „stanąć w kolejce”. Dostaję wtedy SMS, gdy dana pozycja jest dostępna. W naszej dzielnicy to już w ogóle luksus goni luksus. Nie musimy jechać po daną książkę do wybranej biblioteki — za darmo przywożą ją do naszej czyli tej najbliżej domu (otrzymuję SMS, gdy dojedzie) lub też mogę ją odebrać z książkomatu. Piszę o tym wszystkim dlatego, że być może i u Was są różne fajne udogodnienia, z których w ogóle nie zdajecie sobie sprawy!
Podsumowując: walczcie o książki w Waszych bibliotekach. Wasze działanie może zakończyć się sukcesem jak u jednej z moich obserwatorek:
W naszej bibliotece są jedynie książki po angielsku dla dzidziusiów i początkujących
Pierwsze koty za płoty. Skoro są, to można walczyć o kolejne. Ale, ale! Nie zbywajcie tych książeczek wzruszeniem ramion. Chociaż mam na stanie dwujęzycznego już 6-latka, dalej wypożyczamy proste kartonowe książeczki! Po raz trzeci w tym wpisie powtarzam: naprawdę z niemal każdej pozycji da się wynieść coś nowego. Oczywiście jeśli dziecko jest daną książką zainteresowane (nic na siłę). Choćby był to jeden fajny przymiotnik z książki z serii „This is not my…” dla dzidziusiów;) Te książki są za darmo, więc naprawdę nie trzeba się za długo zastanawiać. Czytajcie na zdrowie.
Moje dziecko niszczy książeczki
Rozumiem doskonale ten problem, aczkolwiek mnie to nigdy nie powstrzymywało. Mój patent był następujący: wypożyczałam książki z biblioteki dla mojego bobasa, czytałam je z nim pod moim nadzorem, po czym chowałam wysoko na półkę. Jeśli Wasze dziecko ma wyjątkowo niszczycielskie zapędy (albo jest naprawdę malutkie), warto unikać książek z łatwymi do wyrwania klapkami i stawiać na solidne kartonowe książeczki. Ja uznałam również, że wartość jaką przyniesie nam czytanie różnych pozycji przewyższa ryzyko zniszczenia pojedynczych sztuk i potrzeby ich odkupienia. Raz się żyje;)
To jak? Działamy w całej Polsce o darmowe książki anglojęzyczne dla dzieci? Zachęcam do dzielenia się swoimi doświadczeniami z bibliotekami w komentarzach.